piątek, 1 maja 2015

Rozdział 14

Luke 

            - Cholera - szepnął Michael - Moja matka nas pozabija jeżeli nas dorwą. 
Każdy mój mięśnie był gotowy do ucieczki. Z policją nie ma zabawy, a jeżeli pani Clifford o wszystkim się dowie... Jak powiedział Mikey, zginiemy, wcześniej torturowani. 
            - Musimy się rozdzielić - mruknąłem - To głupota, ale w grupie łatwiej będzie nas zauważyć. Czekamy max godzinę przy samochodzie później spadamy. 
            Chłopaki pokiwali głowami i popatrzyli wyczekująco na Naomi, która po chwili niepewnie przytaknęła. Calum wybiegł pierwszy, a tuż za nim Michael. Ich kroki były bezszelestne przy krzykach i hałasach jakie robiła policja. Machnąłem dłonią na blondynkę, ale ta ani drgnęła, wpatrując się w ciemność przed sobą. Chwyciłem nie zbyt delikatnie jej dłoń i pociągnąłem za sobą. 
            Nie pozwolę, aby przez jej głupotę nas złapali. Nie wsypałaby nas, ale sama jej obecność byłaby dla policjantów wystarczająca, aby kontynuować przeszukiwanie magazynu. W końcu, która dziewczyna sama chodzi w takie miejsce? 
            Przemykaliśmy po cichu między skrzyniami i filarami. Widziałem dokładnie światła latarek, które pozwalały mi ocenić, gdzie w tym momencie znajdują się gliny. Co chwilę zerkałem za siebie, aby upewnić się, że z Naomi wszystko dobrze. Widziałem te nagrania, a później jej minę, gdy zrozumiała, co one pokazują. Potrafię znaleźć w sobie na tyle dobra, żeby jej współczuć tego, co musiała czuć, widząc, że była obserwowana na każdym kroku. 
            Kierowałem się przed siebie. Nie znam rozkładu tego magazyny, ale wiem, że musi tu gdzieś być tylne wyjście. W tej chwili chodziło tylko o oddalenie się od świateł, co wychodziło nam bardzo dobrze. Krzyki gdzieś za moimi plecami sprawiły, że odrobinę się rozluźniłem. Znaleźli szczątki komputerów, które w tej chwili na tyle zainteresowały grupę policjantów, że zapomnieli o nas. 
Przyglądałem się ścianom, poszukując jakichś drzwi w ciemnych powierzchniach. Usłyszałem szelest i momentalnie pociągając za sobą Naomi, przywarłem do ziemi. Ktoś zbliżał się w naszą stronę, a ja wiedziałem, że nie są to moi przyjaciele, bo kroki były za głośne. Cholerni gliniarze udają sprytnych, wyłączając latarki. Wytrzymałem oddech, gdy policjant zatrzymał się tuż koło nas. Jeżeli teraz spojrzy w dół już po nas. Liczyłem w myślach, chcąc uspokoić swoje szaleńczo bijące serce. 
            Jeden, dwa, trzy, cztery, jest krok ode mnie, pięć, sześć, siedem, osiem, dłoń Naomi mocniej ściska moją, dziewięć, dziesięć, jedenaście, oddech ulgi...
            Tym razem nam się poszczęściło. Policjant nie słysząc żadnego dźwięku ani nie dostrzegając ruchu, oddalił się. Pociągnąłem w dół Naomi, która chciała już wstawać, bo wiedziałem jaką taktykę przyjmują gliniarze. Nagle odwracają się i dokładnie omiotają wzrokiem tyły. Odczekałem aż kroki zmienią się tylko w echo, a następnie powoli podniosłem się do góry, pomagając wstać Naomi.            Przemieszczaliśmy się w nieznanym kierunku. Ani na chwilę nie poluźniłem uścisku na dłoni dziewczyny, chcąc czuć jej bliskość w tej sytuacji. Dotarliśmy na drugi koniec magazynu. Szliśmy wzdłuż ściany, a wolną dłonią wodziłem po niej, poszukując nierówności, która mogłaby być drzwiami ewakuacyjnymi. 
            - Luke stój - szepnęła za mną dziewczyna. Położyła na czymś dłoń, a ja przez ciemność dostrzegłem zarys klamki. Jak to możliwe, że to przeoczyłem. 
            Naomi powoli nacisnęła klamkę i pchnęła drzwi, które pomimo moich obaw nie wydały z siebie żadnego dźwięku. Przez małą szparę wyślizgnęliśmy się na zewnątrz. Poczułem zalewającą ulgę, gdy odetchnąłem chłodnym powietrzem. Tuż przed nami stała rozcięta siatka. Więc już wiemy jak on się tu dostawał. Puściłem Naomi pierwszą, a ona od razu znikła pomiędzy drzewami. Byłem krok za nią, ale wystające pręty siatki postanowiły mi w tym przeszkodzić. Zacząłem szarpać bluzę, robiąc przy tym niesamowity hałas, który w panującej ciszy był nieznośnie głośny. Usłyszałem krzyki i głuchy odgłos szybkich kroków na betonowej posadzce. Siatka nie chciała puść, a ja nerwowymi ruchami próbowałem się uwolnić. Co chwilę zerkałem za siebie, upewniając się, że policjanci jeszcze nie wyszli.
            - Zdejmij bluzę – szepnęła Naomi, próbując oderwać od siatki materiał – Szybko.
Posłusznie zrzuciłem z siebie bluzę, wystawiając ramiona na chłód nocy. Naomi szarpnęła ubraniem, a następnie łapiąc wolną dłonią moją, zaczęła biec w las. Słyszałem jak gliny wypadają na zewnątrz i zaczynają wrzeszczeć. Idioci myślą, że nadal tam jesteśmy i wyjdziemy z poniesionymi dłońmi.
            Znajdując się w ciemnym gąszczu, mogliśmy pozwolić sobie na więcej luzu i szliśmy wyprostowani, a pomiędzy nami był widoczny dystans. Kierowaliśmy się w stronę samochodu, przy którym powinni czekać Calum z Michael. Głosy policjantów nie wskazywały na to, aby ich znaleźli lub idą za nami, więc byłem o wiele spokojniejszy. Zerknąłem na Naomi. Jej twarz nic nie wyrażała. Była pusta. Jedynie drżące dłonie wskazywały na jej zdenerwowanie. 
            - Jak już się wydostaniemy to stawiam sok - powiedziałem cicho, chcąc przerwać ciszę, a zarazem usłyszeć jej głos. 
            - Dobra, ale poproszę o dwie duże butelki - mruknęła z ledwo widocznym uśmiechem. 
Spojrzała na mnie, a jej oczy błyszczały w mroku. Przystanęła i jej wzrok stał się niepewny. 
            - Przepraszam za tamto - szepnęła - Chciałam ci to wytłumaczyć, ale nie chciałeś ze mną rozmawiać. 
Wiedziałem dokładnie, o co jej chodzi, ale nie jestem pewien czy chcę z nią o tym rozmawiać. Ten temat jest drażliwy dla mnie i nie wiem jak zachowam się po jej słowach. 
            - To chyba najwyższa pora, abyś sprostowała to wszystko. 
            - Boję się angażować w jakikolwiek związek - powiedziała i przez chwilę zawahała - Rok temu byłam w związku z pewnym chłopakiem. Zależało mi na nim, a nasza znajomość zakończył się na pobiciu. Boję się powtórki tego wszystkiego, dlatego chciałam cię odtrącić pomimo, że mi na tobie zależy. 
Przyjrzałem się dziewczynie. Nie kłamała. Odpowiedziała mi kawałek swojego życia, o którym wolałaby zapomnieć, ale ufa mi na tyle, żeby to wszystko wyjawić. Pytanie brzmi czy ja jej nadal ufam na tyle, żeby przebaczyć. 
            - Potrzebuję trochę czasu na przemyślenie tego - powiedziałem nieszczerze. 
            - Jasne - pokiwała głową i zaczęła iść dalej. 
            Dookoła nas dzieje się tyle, że zapominamy pomyśleć o sobie i o tym co czujemy. Wiem, że zależy mi na Naomi, ale po całym jej spektaklu przestałem sobie zawracać nią głowę, chcąc ją jak najszybciej z niej wyrzucić, co nie było takie łatwe. Teraz moje myśli przybrały inny tor. Chciałem jej od razu powiedzieć, że nic się nie stało i ciągle mi na niej zależy, ale większa część mnie buntowała się przed tym, nie pozwalając na wykonanie tego ruchu, bo straciła do niej zaufanie. 
            Zauważyłem błysk i wiedziałem, że to mój samochód, bo koło niego dostrzegłem dwie czarne postaci. Udało im się. Jesteśmy po za zasięgiem tego wszystkiego i możemy jechać spokojnie do domu. 
            - Długo wam się zeszło - rzucił z niezadowoleniem Calum - Już miałem nadzieję, że was złapali. 
Naomi wyręczyła mnie i sama uderzyła chłopaka w ramię. Brunet popatrzył na mnie z wyrzutem, gdy się cicho zaśmiałem. 
            - Możemy już jechać? - zapytał Michael - Nadal nie czuję się pewnie. 
Otworzyłem samochód, a gdy zapiszczał momentalnie rozejrzałem się dookoła, mając nadzieję, że nikt tego nie słyszał. Szybko wsiadaliśmy do środka i bez zapalenia świateł wyjechałem z ukrycia. 
            - Kierunek ciepłe łóżko - mruknąłem do pasażerów, a na moje słowa z tylnego siedzenia rozległo się chrząknięcie. Spojrzałem w lusterko i zobaczyłem Naomi z naburmuszoną miną. 
            - No dobra - westchnąłem - Obiecany sok, a później szpital. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ashton zrobił zdziwioną minę i przestał jeść przemyconą dla niego chińszczyznę. Lekarze ledwo wypuścili tak dużą grupę, a co by było gdyby dowiedzieli się, że faszerujemy ich pacjenta niezdrowym żarciem. 
            - To coś żyje? - zapytał Calum, tykając w ramię śpiącego Davida. 
            - Zostaw go - warknęła Naomi - Dostał silne środki przeciwbólowe i ma spać jak najwięcej. 
Pokręciłam głową, widząc jak mój przyjaciel robi z siebie idiotę i to nie pierwszy raz. 
            - Wiedział, że go namierzyliśmy - kontynuował Michael - Nasłał na nad policję, bo sądził, że sobie nie poradzimy. 
Ashton na nowo zaczął jeść, patrząc to na Naomi, która siedziała w jego nogach to na mnie siedzącego koło niej. Zastanawiałem się o czym on myśli. Czy jest skupiony na całej sytuacji czy na nas.
             - Pogodziliście się? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy. 
Naomi też odwróciła się w moją stronę, zaciskając dłonie mocniej na butelce soku pomarańczowego. Atmosfera stała się napięta, jakby cały wszechświat wstrzymał oddech, oczekując na moją odpowiedź. Miałem dostać trochę czasu na przemyślenie tego, co mi powiedziała, ale jak widać nie będzie mi to dane.
            - Wytłumaczyliśmy sobie niektóre kwestie - zacząłem - I chyba można uznać, że pomiędzy nami jest wszystko ok. 
Wszechświat odetchnął z ulgą, a ja poczułem jak Naomi rzuca się na mnie z uśmiechem. Nie czekając ani chwili przytuliłem dziewczynę do siebie, wydychając cytrynowy zapach jej włosów. Blondynka odsunęła się ode mnie, a jej oczy błyszczały z radości. 
            - Jedna sprawa rozwiązana - mruknęła, ale my mogliśmy tylko podejrzewać, o co chodzi. 
            - Co teraz? - zapytał Calum, ziewając głośno, na co każdy z nas powtórzył jego czynność. 
            - Powinniśmy się przespać. Za dużo wrażeń - zaproponowałem, a każdy jedynie pokiwał głową. 
            Naomi przeszła na łóżko Davida i położyła się koło niego, a chłopak odruchowo przez sen objął ją w pasie. Ciekawiło mnie czy ich coś kiedyś łączyło, a jeżeli tak to co sprawiło, że im nie wyszło. Dogadują się idealnie, nie licząc tej ostatnie kłótni, nie krępują przy sobie i rozumieją jak nikt inny. David nawet przez sen potrafi ją wyczuć i przytulić. 
            Zająłem fotel między łóżkami chłopaków i patrzyłem jak Calum stara się wepchnąć Ashtonowi na łóżko, co w końcu poskutkowało tym, że brunet leżał na samej krawędzi, co chwilę lekko popychany przez Asha. Michael postawił tak samo jak ja na nie wygodną wersję i zajął fotel w kącie pokoju. Patrzyłem ciągle na Naomi, która lekko kuliła się pod pościelą przyjaciela. Wszyscy na sali oddychali miarowo, co mogło oznaczać, że byli tak zmęczeni, że momentalnie zasnęli. 
            - Hemmings jak chcesz to mogę się z Tobą zamienić. 
Głos Davida zabrzmiał bardzo głośno w ciszy. Popatrzyłem na chłopaka, który lekko mrużąc powieki, uśmiechał się sennie. 
            - Nie wiem, o co ci chodzi - fuknąłem i momentalnie zacząłem wpatrywać się w ścianę naprzeciwko siebie. 
David zaśmiał się cicho, ale pomimo ruchów jego klatki Naomi spała dalej. 
            - Patrzysz się na nią już od kilku minut nie rób z siebie idioty tak jak Calum. 
Mogłem zgadywać, że środki przestały działać, a ból połączony z tykaniem Cala wybudził chłopaka ze snu. 
            - Mogę o coś zapytać? - popatrzyłem niepewnie na Davida, na co pokiwał głową - Co łączyło ciebie i Naomi? 
To pytanie zabrzmiało jeszcze głupiej, gdy je powiedziałem niż w mojej głowie. Muszę dokładniej przemyślać swoje słowa. 
David popatrzył na mnie zdziwiony, ale po chwili wyglądał na rozbawionego. 
            - Powinieneś zapytać, co nas łączy - powiedział - Kocham Naomi, a ona mnie, ale nie w taki sposób o jaki ci chodzi. Znamy się dwanaście lat i jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo, pomimo, że to ze mną się pierwszy raz całowała. 
Zaśmiał się przypominając sobie całą sytuację. 
            - Chodzi o to, że jej rodzice byli też moimi, bo niestety, ale moi, ci prawdziwi, nigdy nie mieli dla mnie czasu. Jej rodzice wychowali mnie jak własnego syna stąd nasze bliskie relacje. 
Szczere wyznanie, którego się nie spodziewałem po nim. David był dla mnie typem osoby, którą spowija jakaś tajemnica. I właśnie teraz poznałem tę tajemnicę. 
            - Dlaczego mi to powiedziałeś? - zapytałem zdziwiony. 
            - Bo wiem, że ci na niej zależy, a ja chcę jej szczęścia. A po za tym powinieneś wiedzieć, że pomiędzy mną, a Naomi nigdy nic nie było. 
Pokiwałem powoli głową. Dwanaście lat przyjaźni, która trwa nadal, pomimo wszelkich przeciwności losu. Muszą być dla siebie bardzo ważni jeżeli trzymają się jej dalej i umacniają jeszcze bardziej. Przyjaźnią się jeszcze dłużej niż ja z chłopakami. Zrozumiałem teraz wszystko. Chłopaki są dla mnie jak rodzina odkąd pięć lat temu się poznaliśmy tak samo jak David i Isabell dla Naomi. To wszystko jest takie proste, ale nie zrozumiałe za jednym zamachem. Relacje ludzie są najbardziej pogmatwaną rzeczą na świecie. 
            - Dzięki – mruknąłem, patrząc w oczy brunetowi. 
            - Nie myśl już o tym - powiedział David i objął mocniej Naomi jakby chciał ją tym gestem ochronić przed wszystkim, co złe - Prześpij się. 
Czułem się dobrze, bo wiedziałem więcej i uzyskałem odpowiedź na swoje pytanie szybciej niż tego oczekiwałem. 
Zamknąłem oczy pozwalając, aby cisza zalała mój umysł. Chciałem zasnąć, ale nie potrafiłem się do tego zmusić. Podniosłem powieki i wpatrując się tępo w ciemność, nasłuchiwałem ciężkich oddechów przyjaciół. Czułem zmęczenie, ale natłok myśli nie pozwalał mi spokojnie odpocząć
            Powiedziałem, że pomiędzy mną, a Naomi jest ok. Nie jestem pewien czy to prawda. Kocham ją, ale czy potrafię jej zaufać w stu procentach? Nie mówienie nam prawdy na samym początku to, co innego niż ranienie czyichś uczuć.
            Powoli przestawałem myśleć składnie, a wszystkie zmartwienia odpływały niebyt. Miałem wrażenie, że ledwo, co zmrużyłem oczy, a już usłyszałem jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.
            - Wszyscy wstawać i wyjść - zagrzmiał donośny męski głos. 
Uchyliłem powieki i zobaczyłem mężczyznę w białym kitlu lekarskim. 
            - Mówiłem chyba, że na sali mogą przebywać maksymalnie dwie osoby! 
Lekarz aż gotował się od złości. Zaspany powoli wstałem z miejsca, nachylając się nad Ashtonem, zarzucając Caluma na podłogę. Przekleństwa brunet wymieszały się z cichym chichotem Naomi, która powoli podnosiła za mną. 
            - Czy to chińszczyzna? - zapytał lekarz, a ja wiedziałem, że jesteśmy w coraz gorszej sytuacji - Trujecie moich pacjentów! Wyjdziecie stąd jak najszybciej!
            W pośpiechu opuściliśmy salę i opadliśmy na niewygodne siedzenia na przeciwko drzwi do pokoju chłopaków. Naomi zerknęła na telefon i uśmiechnęła się lekko. Wybrała jakiś numer i przycisnęła urządzenie do ucha. 
            - Hej Eric. Tak możemy się spotkać nawet teraz na poranną kawę. Okey. W szpitalu. Nie nic mi nie jest. Przyjedziesz po mnie? Jasne! Będę czekać. 
Wstała z miejsca i popatrzyli na nas uśmiechając się szeroko. 
            - Możecie zostać dziś z chłopakami? – zapytała z nadzieją – Jadę spotkać się z Erickiem, a później z Isabell.
            - Jasne – rzucił Calum, posyłając mi krótkie spojrzenie.
            - Dzięki – mruknęła i pocałowała bruneta w policzek – Do zobaczenia później.
Chłopaki popatrzyli na mnie zdziwieni. 
            - Kim do cholera jest Eric? - zapytał Michael, gdy blondynka znikła nam z pola widzenia.
            Machnąłem dłonią, dając mu do zrozumienia, że później wytłumaczę. Teraz myślałem jedynie o dodatkowych kilku godzinach snu, bo tak wczesna pobudka nie jest niczym dobrym. 

___________________________________________________

Witam wszystkich!
Rozdział spóźniony tylko o godzinę i szesnaście minut...

Zauważyłam, że mało komentujecie, co dla mnie jest jednoznaczne z tym, że mało kto czyta tego bloga.
Nie zmuszam Was do tego, ale jest to ogromna motywacja jeżeli napiszecie, chociaż "czytam".

Zapraszam do zakładki "Survive even the end of the world", gdzie znajdziecie link do mojego drugiego bloga.

Życzę miłej majówki i nadchodzącego tygodnia! :)

6 komentarzy:

  1. Rozdział super <3 Fajnie że Luke i Naomi się pogodzili :D
    Czekam na next XD
    /A
    PS. Kto to jest Erick?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eric pojawił się już wcześniej, podczas ich wyjazdu do Melbourne.

      Usuń
  2. Tak, tak, tak! W końcu się pogodzili! Czekałam na ten moment ♥♥♥ Oni są słodcy :) Idealni dla siebie!
    Rozdział wspaniały, nie mogę doczekać się następnego ♥♥♥
    Pozdrawiam i życzę dużooo weny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne! Nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej! czekam niecierpliwie na dalsze części :)
    jest świetnie!
    http://art-of-killing.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń